teranie
Komentarze: 0
Dla tych, którzy nie grali w stara lub nie zagłębili się w fabułę
postanowiłem napisać coś od siebie - taką skrótową historię
wszechświata starcrafta. Dziś weźmiemy na tapetę Terran.
Ziemia jak wam wiadomo krąży wokół słońca, które zaś znajduje się w
połowie drogi między centrum, a obrzeżem galaktyki drogi mlecznej. To
właśnie na niej rozwinął się jeden z najmłodszych inteligentnych
gatunków galaktyki. Ludzie nie raz już pokazywali, że pomimo swojej
słabości biologicznej i technologicznej, są w stanie dorównać innym
rasom naszej galaktyki. Zacznijmy jednak od początku.
XXI wiek
okazał się przełomowym dla całej ludzkości. Upadek komunizmu sprawił,
że została zachwiana równowaga sił. Broń jądrowa stała się niemal
powszechnie dostępna dla krajów tzw. trzeciego świata. Dodatkowo
informatyzacja postępująca w zastraszającym tempie i nowe śmiałe
technologie dotarły do niemal każdego krańca naszej błękitnej planety.
Państwa słabsze rzuciły rękawice i podjęły wyzwanie militarnie i
ekonomicznie, aby pokonać rządzące dotąd światem siły.
Postęp
technologiczny sprawił, że wielu ludzi podjęło się cyborgizacji, stając
się lepszymi, silniejszymi i mądrzejszymi. Nowe genetyczne mutacje u
innej grupy doprowadziły do ciekawych efektów od zwiększonej
wrażliwości zmysłów po zaawansowaną telepatię. Fundamentalne frakcje
ludzkości coraz bardziej występowały przeciw tym nowym technologiom.
Pod koniec XX wieku było 6 mld ludzi. Po trzystu latach było już ich
ok. 23 mld. Zanieczyszczenie i przeludnienie stały się głównym
problemem ludzkości. Oliwy do ognia dolewali wciąż rosnący w siłę
zmienieni genetycznie ludzie. Brakowało już możliwości awansu, a
surowce wyczerpały się w zastraszającym tempie.
Gospodarka nie
wytrzymywała i popadała w ruinę, zaś korporacje bogaciły się na
technologiach genetycznych i cybernetycznych. Częste akcje terrorystów
z frakcji naturalistów skutkowały ostrymi odwetami ze strony policji.
Media uwieczniające akcje władz dolewały oliwy do ognia. Rewolucja
wisiała w powietrzu. W końcu świat stał się areną gigantycznych
zamieszek.
22 Października roku 2229 powołano do życia Zjednoczoną
ligę Władz (United Powers League - UPL). UPL przejęła władzę po ONZ i
miała wkrótce stać się zwieńczeniem snu o zjednoczonej ludzkości.
Kontrolując 93% świata (poza pozostały kraje Ameryki Płd.), UPL
odwoływało się do idei oświeconego socjalizmu, często jednak pokazując
oblicze faszystowskiego państwa policyjnego. Po niemal ośmiu dekadach
rządów, liga zaczęła wprowadzać swój największy plan - zjednoczenie
kultur. Komisje unifikacyjne zakazały większości starych religii i z
trudem usunęły rasizm (pod groźbą śmierci). Jedynym językiem stał się
angielski. Inne języki zostały zakazane.
Chociaż religie stały się
zakazane, to UPL rozwinął własną niemal religijną doktrynę doskonałości
gatunku ludzkiego. Czołowi naukowcy sugerowali, że leki i terapie
genetyczne, a także cyborgizacje doprowadzają do degeneracji ludzkości.
UPL ułożyło śmiały plan nazywany "wielkim oczyszczenie".
"Projekt
oczyszczenie" rozegrał się poza oczami opinii publicznej. Media
kontrolowane przez UPL przymknęły oko na to co się stało. Żołnierze
ligi przeczesywali kraj po kraju w poszukiwaniu ludzi scyborgizowanych,
zmienionych genetycznie, hakerów, technopiratów, dysydentów,
syntetycznych i wszelkiej maści kryminalistów. 400 mln ludzi zginęło, a
zwykli obywatele nie mieli o tym nawet pojęcia.
Pomimo swych
zbrodni i totalitarnych zapędów za UPL nastąpił rozkwit technologiczny
ludzkości. Poprawiła się pozycja szarego obywatela. Wynalezienie nowych
technologii sprawiło, że ludzie zasiedlili większość ciał niebieskich w
swoim systemie planetarnym, a wynalezienie napędu podprzestrzennego i
maszyn hibernacyjnych otworzyło drogę ku szerszej eksploracji kosmosu.
Doran Routhe wpływowy naukowiec z UPL wysnuł wtedy śmiałą teorię
istnienia alternatywnych surowców daleko w przestrzeni kosmicznej,
które mogą przynieść wielkie bogactwo. Udało mu się ocalić tysiące osób
z "Projektu oczyszczenie", które miały mu posłużyć jako króliki
doświadczalne.
Routhe zbadał 56000 więźniów i wybrał 40000 z nich.
Załadował ich na cztery wielkie kosmiczne krążowniki. Nad ich długim
lotem i hibernacją miał panować potężny komputer ATLAS. Miał on
monitorować ich stan medyczny. Wystrzelono ich ku planecie Gantris VI.
Choć wszystko było szczegółowo zaplanowane, to nawet Routhe nie
wiedział, że wyśle tych ludzi niemal na pewną śmierć na obrzeża
galaktyki.
ATLAS został zainstalowany na statku flagowym floty -
Nagglfar'ze. Kolejne trzy - Argo, Sarengo i Reagan miały za nim podążać
w pustce kosmosu, aż do celu - Gantris VI. Podczas tzw. "Długiego snu",
który mógł trwać całe generacje, ATLAS wciąż analizował i badał
śpiących pasażerów. Superkomputer zainteresował się czynnikiem
występującym u mniej niż procenta pasażerów. Jeśli przeżyliby oni w
nowym środowisku, ich wnuki rozwinęłyby niezwykle silne psoniczne
zdolności. Wszystkie kalkulacje i spostrzeżenia ATLAS wysłał z powrotem
na ziemię do dzienników Doran'a Routhe'a.
Oryginalnie podróż w
podprzestrzeni miała trwać rok, ale system nawigacyjny powiązany z
ATLAS'em wysiadł po drodze wymazując koordynaty i punktu wyjścia
(Ziemi) i punktu docelowego. Cztery statki mogły lecieć całe dekady w
podprzestrzeni.
Po 28 latach w podprzestrzeni napęd statków uległ
krytycznemu przegrzaniu i cała grupa wyskoczyła na obrzeżach bliżej
nieznanego systemu planetarnego prawie 60000 lat świetlnych od Ziemi.
Statki uruchomiły wszystkie protokoły awaryjne i skierowały się ku
najbliższym światom nadającym się do zamieszkania. Awaryjne lądowanie
nie było jednak zbyt przyjemne.
Reagan i Sarengo wylądowały w
świecie nazwanym później Umoja. Sarengo był tak uszkodzony, że nie
zdołał wykonać lądowania i rozbił się zabijając swoich pasażerów.
Reagan'owi udało się oszczędzić takiego losu swoim pasażerom. Obudzeni
z hibernacji ludzie szybko odkryli, że są tam gdzie nie powinni.
Przeglądając dzienniki pokładowe dowiedzieli się, że ATLAS wymazał
wszelkie dane o ich locie.
Argo wylądował na planecie zwanej Moria
i także jego pasażerowie znaleźli się w tej samej sytuacji. Tylko ci co
byli na pokładzie Nagglfar'a mogli osobiście zajrzeć do ATLAS'a i
potwierdzić obawy, że już nigdy nie będzie im dane oglądać Ziemi.
Wylądowali oni na Tarsonis. Ludzie szybko rozpłynęli się w trzech
nowych światach, szukając resztek swoich statków i próbując znaleźć
schronienie w nowym środowisku.
Koloniści "Nowego Świata" pracowali
ciężko przez niemal kilka dekad, aby podnieść się z upadku. Bez
komunikacji gwiezdnej nie wiedzieli nawet, że sąsiednie systemy
zamieszkane są przez ich braci z innych statków. Po kilku dekadach od
lądowania. Każda kolonia prosperowała doskonale i rozwijała nowe
technologie. Wkrótce kolejne planety systemów gdzie wylądowali Terranie
zostały zasiedlone. Tarsonis, które było najbardziej rozwinięte
technologicznie wprowadziło do produkcji drugą generację silników
podprzestrzennych. Nie minęło 60 lat od rozbicia się, kiedy ludzie z
Tarsonis odwiedzili swoich braci na Morii i Umojy.
Rozwinął się
handel miedzy koloniami. Choć Tarsonis nalegało, by siostrzane światy
utworzyły jeden rząd pod jej kierownictwem, inne światy odmówiły. Flota
tego świata zaczęła odkrywać kolejne światy pogranicza, które nazwano
później sektorem Koprulu.
Tarsonis założyło 7 koloni w innych
systemach planetarnych i wkrótce utworzyło Konfederację Terran -
największą siłę w sektorze. Moria najbogatszy w surowce świat
postanowił, że będzie bronił się w wypadku agresji tej siły i próby
przejęcia lukratywnych operacji Morii. Utworzone zostało Kel-Morian
Combine. Organizacja quasi obronna (maczająca palce w wielu ciemnych
interesach), która miała bronić gildii górniczych w sektorze. Wojna
między oboma siłami doprowadziła znana jest pod nazwą "Terran Gulid
Wars".
Wojna trwała cztery lata i zakończyła się pokojem. Choć
Combine zachowała autonomię, to większość gildii górniczych została
wchłonięta przez holdingi konfederacji. Umoja wystraszona tą wojną
powołała Protektorat Umojyjski. Ta narodowa milicja miała bronić ją i
jej kolonie przed zakusami Konfederacji. Jak sie później okazało, wojna
z Combine dała Konfederacji rolę hegemona wśród Terran sektora Koprulu.
Konfederacja pewna swego rozpoczęła potężną politykę
ekspansjonistyczną. Jej siły inkorporowały kolejne kolonie, a agencje
uciskające ludność doprowadziły do wysypu organizacji terrorystycznych
i buntów. W tym najsłynniejszej "Rebelii na Korhal".
Korhal był
jednym ze "światów centralnych" Konfederacji. Założono tam kolonię,
jako jedno z pierwszych poza Tarsonis. Przysłużyła się wielce
technologicznie i militarnie, a jej gospodarka była w dobrym stanie.
Pomimo, że Korhal był "skarbem Konfederacji", ludność zaczęła oddalać
się od skorumpowanej władzy i żądać wolności. Coraz częstsze akty walki
przeciw lokalnej milicji, doprowadziły do stanu wojennego. Konfederaci
byli przekonani, że jeśli Korhal, który był cennym światem uwolniłby
się z ich wpływu - dałby sygnał innym do rewolty. Postanowiono więc
zakończyć rebelię wszelkimi środkami.
Angus Mengsk - senator
Konfederacji stanął na czele buntu i zdobył bazy konfederacji na
Korhal'u. Ogłosił, że Konfederacja nie ma już żadnych praw do jego
świata. Jego deklaracja przeszła jak burza przez kolonie walczące o
wolność.
Konfederacja usunęła swoje siły z planety i orbity.
Korhalanie świętowali zwycięstwo, ale Konfederaci wcale się nie
poddali. Zmienili tylko taktykę.
Wysłano trzech duchów (ghost) -
elitarnych komandosów - zabójców, którzy mieli wyeliminować przywódców
buntu. Bezgłowe ciało Mengsk'a, jego żony i córeczki znaleziono w ich
prywatnych pomieszczeniach jednej z twierdz rebeliantów. Głowy
przywódcy buntu nigdy nie znaleziono. Jak na ironię, choć zapał
buntowników opadł, to usuwając jednego przywódcę, Konfederacja wykopała
sobie grób...
Arcturus Mengsk był młodym urzędnikiem konfederacji,
którego nie obchodziła polityka i ciemne sprawki, które znał od
podszewki. Był bardzo zły na poczynania ojca, który mógł zrujnować jego
karierę. To co jednak spotkało jego rodzinę, coś w nim rozbiło. Z
urzędnika, Arcturus stał się bojownikiem i terrorystą.
Zdołał
zjednoczyć grupy buntowników i stworzyć z nich organizację, która
zaatakowała instalacje i bazy konfederacji w światach poza Korhalem.
Jego siły rosły i krążyły plotki o sojuszu z Protektoratem Umojy.
Konfederaci postanowili ostatecznie się rozprawić z Korhalem. Tysiąc
pocisków nuklearnych zabiło większość kolonistów i zmieniło świat w
nuklearną pustynię.
Wiadomość o tragedii dotarła do Mengsk'a na
Umojy. Razem z ocalałymi współpracownikami poprzysiągł zniszczyć
konfederację. Nowo utworzeni "Synowie Korhalu" stali się
najpotężniejszą grupą terrorystyczną w sektorze. Precyzyjne i
profesjonalne ataki dały im wiele zwycięstw. Konfederacyjne media
przedstawiały ich jednak jako potworów i szaleńców, przez co wiele
koloni odmawiało im pomocy lub choćby schronienia. Pomimo tego synowie
Korhalu nie zakończyli walki.
Pomimo wysypu grup terrorystycznych,
obecność Terran w sektorze umacniała się i rosła. Nikt jednak nie
spodziewał się jak wielkie wydarzenia stoją przed nimi.
Bez
ostrzeżenia, grupa 50ciu statków obcej i nieznanej dotąd rasy
zaatakowała planetę Chau Sara. Powierzchnia tego świata została
spalona. Choć ludzie dotąd nigdy nie spotkali się z inną rasą
inteligentnych form życia, rzucili się do obrony drugiego ze światów w
systemie - Mar-Sara.
Konfederacja przygotowała niedbałą obronę
planety, ale obca flota istot nazywających siebie Protoss'ami wykonała
odwrót i zniknęła. Zaraz potem kolejna rasa insektopodobnych potworów
została odkryta na pustkowiach bronionej planety.
Terranie mogli tylko przyglądać sie jak ich kolonie stają się areną walki między dwoma obcymi rasami.
Dodaj komentarz